Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Każdy ksiądz ma prawo kogoś popierać, ale nie powinien o tym publicznie mówić

Redakcja
fot. GRZEGORZ MEHRING
Z arcybiskupem Tadeuszem Gocłowskim rozmawia Barbara Szczepuła

Był Ksiądz Arcybiskup w niedzielę na mszy beatyfikacyjnej księdza Popiełuszki w Warszawie. Jakie wrażenia?

Wielkie dziękczynienie, że opatrzność boża pozwoliła nam tak zamknąć ten okres naszej historii, wynosząc na ołtarze księdza Jerzego. Księdza, który przyjął za swoje życiowe motto ewangeliczne słowa: "Zło dobrem zwyciężaj". Wolność i prawda to były zasadnicze pojęcia, które przekazywał Polakom w kraju zniewolonym i pełnym kłamstwa. I chcę podkreślić z naciskiem: ksiądz Popiełuszko nie uprawiał polityki.

Ówczesny rzecznik rządu Jerzy Urban stale zarzucał księdzu Popiełuszce właśnie uprawianie polityki!

Gdy przypomnimy sobie wypowiedzi rzecznika oraz proces morderców księdza, to widać, że chciano na siłę zrobić z niego opozycjonistę politycznego. Wroga PRL, przed którym musieli bronić socjalizmu. Już od lat 40. komuniści wmawiali Kościołowi, że uprawia politykę. Tymczasem Kościół konsekwentnie bronił wartości. To samo robił ksiądz Popiełuszko, zatem traktowano go jako politycznego wroga.

Zginął więc za wiarę, a nie z przyczyn politycznych?

To było męczeństwo za wiarę. Wszystkie dokumenty na to wskazują. Wielu ludzi na świecie ginie niestety ze względów politycznych, ale to zupełnie inna sprawa.

Oglądałam mszę świętą na ekranie telewizora i ponury czas PRL znowu stanął mi przed oczami. Nie mogłam przestać myśleć o dwu generałach: Jaruzelskim i Kiszczaku, którzy mają dziś doskonałe samopoczucie. Ksiądz o nich nie myślał?

Ta myśl natrętnie powracała. Jestem przekonany, że ci, o których pani wspomina, oglądali to religijne wydarzenie i zadawałem sobie pytanie: Jak oni to wszystko oceniają? Jak się czują? Przecież są odpowiedzialni za tę zbrodnię, za to męczeństwo!

Choć ksiądz Jerzy nie był intelektualistą, to garnęli się do niego nie tylko robotnicy, lecz także intelektualiści. W czym była jego siła?

Może właśnie w tym, że nie angażował się bezpośrednio w politykę, ale stwarzał wokół siebie przestrzeń wolności, której ludzie byli tak złaknieni. Tym, którzy nie pamiętają PRL, dziś trudno to zrozumieć, ale wtedy każde słowo prawdy miało swoją wagę i było przyjmowane z entuzjazmem.

Dla Kościoła nie był to ksiądz zbyt wygodny.

Pewne problemy były rzeczywiście, ale w systemie komunistycznym nic nie było proste ani łatwe. Proszę sobie przypomnieć choćby działalność księdza Henryka Jankowskiego w Gdańsku. Był czas, że uznawano go za symbol walki z komunizmem, ale w jego przypadku była to rzeczywiście działalność polityczna…

Walka z komunizmem to zasługa! A poza tym widziałam, jak ksiądz Jankowski odprawiał msze podczas strajków w Sierpniu '80 w stoczni, podczas gdy inni nie wychodzili ze swoich kościołów. To nie była polityka.

Ale dla Kościoła pewien kłopot. Pamiętam, co przeżywał biskup Kaczmarek, który oczywiście był za tym, by msze w stoczni odprawiać, ale obawiał się.

Wróćmy do księdza Popiełuszki. Spotkał go ksiądz?

Kilka razy. Ale były to spotkania przelotne, bo jak pani wie, ja nigdy nie interesowałem się polityką (uśmiech). A mówiąc poważnie: byłem wówczas biskupem pomocniczym i pamiętam, że w Warszawie rozmawialiśmy z księdzem Jerzym o pielgrzymce ludzi pracy na Jasną Górę, którą chciał zorganizować w roku 1983.

Ciemna noc stanu wojennego.

Zapytał mnie: Co zrobić, by episkopat się w to zaangażował? Niezręcznie było mi poradzić mu, żeby zrobił to sam bez angażowania episkopatu, ale jednak to właśnie powiedziałem. I zorganizował pierwszą pielgrzymkę. Udała się, następnego roku też. To było we wrześniu, a w październiku zginął… W kolejnym roku razem z kardynałem Gulbinowiczem wziąłem udział w pielgrzymce ludzi pracy. I potem już co roku z nimi pielgrzymowałem.

W procesji do Świątyni Opatrzności Bożej szła grupa Solidarnych 2010 z transparentem: "Jarosław zło dobrem zwycięży". Czy to nie nadużycie?

Każdy człowiek powinien zło dobrem zwyciężać. Także Jarosław Kaczyński. Natomiast wykorzystywanie procesji do agitacji nie jest właściwe.

Jarosław Kaczyński przedstawiany jest na wyborczych pocztówkach jako święty Jerzy, który zabija smoka. Nie warto byłoby o tym mówić, gdyby nie to, że część proboszczów tak myśli i jawnie popiera Kaczyńskiego…

Ksiądz jak każdy obywatel ma prawo kogoś popierać. Ale nie może publicznie wypowiadać się na ten temat, bo to nadużycie. Zniechęca inaczej myślących. Dzieli społeczeństwo. Trzeba apelować do księży, by tego nie robili. W dokumentach posoborowych zapisano czarno na białym, że Kościół nie utożsamia się z żadną partią polityczną, bo musi służyć wszystkim. Mamy prawo natomiast mówić o tym, że Kościół wspiera ludzi, którzy uznają system wartości, z jakim Kościół się utożsamia.

Ale w praktyce tak się nie dzieje. Jest kandydat wprost modelowy: katolik, dobry mąż i ojciec pięciorga dzieci, rodzina wierząca, od pokoleń bliska Kościołowi, jakiś stryjeczny dziadek był nawet prymasem. Sam kandydat wraz z żoną działa od lat w katolickim stowarzyszeniu Przymierze Rodzin, a w PRL wykładał historię w seminarium franciszkańskim. I jakoś do księży to nie przemawia, bo kandydat należy do niewłaściwej partii. Nie słyszę, żeby wskazywali go jako wzór.

Powtarzam: księża mają prawo do własnych ocen. Poza tym wypowiedź tego kandydata w sprawie in vitro była niepokojąca.

Podobne poglądy na in vitro ma Joanna Kluzik-Rostkowska, najbliższa współpracowniczka Jarosława Kaczyńskiego wymieniana jako jego następczyni w partii. To nie przeszkadza?

Tego nie wiem, ale powtarzam: mnie też zaniepokoiło zdecydowane poparcie pana Komorowskiego dla metody zapłodnienia in vitro, szczególnie w świetle dokumentu z grudnia 2008 r. Dignitas Personae, w którym Benedykt XVI krytycznie ocenia tę metodę.

A co z Radiem Maryja i jego dyrektorem, który nie ukrywa swoich politycznych poglądów i dzieli Polaków na dobrych i złych patriotów?

Byłem jednym z pierwszych biskupów, którzy zaprosili to radio do swej diecezji. Miałem nadzieję, że to będzie radiostacja katolicka, czyli powszechna. Jednak radio to utożsamiło się z jedną opcją. Moja ocena jest jednoznaczna: stanowi to niedopuszczalne naruszenie autonomii Kościoła. Wspomnę, że także prymas Kowalczyk w jednym z wywiadów wyraził się bardzo krytycznie na ten temat.

Arcybiskup Nycz powiedział: "Niech ta beatyfikacja zaowocuje zjednoczeniem wszystkich Polaków, by żadne ze środowisk nie zawłaszczyło jego postaci, lecz by stał się patronem jedności Polaków". Czy to możliwe?

Możliwe pod warunkiem, że właściwie odczyta się przesłanie nauczania księdza Popiełuszki. Co daj Boże, amen.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto