Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na 350 tys. ministrantów w Polsce, mniej niż pół tysiąca to dziewczyny

Jacek Bombor
W Pawłowie nie brakuje dziewcząt, które chcą służyć do mszy
W Pawłowie nie brakuje dziewcząt, które chcą służyć do mszy Mikołaj Suchan
Kościół zezwala na to, aby kobiety służyły do mszy świętej, ale w niewielu polskich parafiach dopuszcza się taką możliwość. W Pawłowie dziewczęta w komżach przy ołtarzu nikogo już nie dziwią.

Agnieszka, 20-letnia, niepozorna szatynka, słucha hip-hopu, kocha zwierzęta. Maria jest od niej trzy lata starsza, kończy w Katowicach architekturę, pracuje. A 12-letnia Nicol, zapatrzona w starsze koleżanki, to szkolna piłkarka i miłośniczka talentu Hanny Montany. Wszystkie spotykają się kilka razy w tygodniu na mszy w podraciborskim Pawłowie. Są ministrantkami.

***
Ks. Zygmunt Hupka, proboszcz parafii św. Michała Archanioła w Pawłowie zaprasza nas na probostwo. Świątynia leży w samym sercu maleńkiej wsi, liczącej nieco ponad 700 mieszkańców. Z początku niezbyt chętnie rozmawia o ministrantkach. - Bo jeden taki brukowiec napisał, że u mnie dziewczyny służą, bo chłopcy we wsi niepobożni. A to o to chodzi, że tu po prostu chłopców coraz mniej, a oprawa liturgii przecież jest ważna. Jednego roku siedmioro dzieci przystępowało do komunii i tylko jeden chłopak. Więc skąd ich brać? - pyta. Wie, że w Katowicach i innych diecezjach jest zakaz biskupa, ale dla niego dziewczyny służące przy ołtarzu to nic nadzwyczajnego. Parafię przejął w 1986 roku, było wtedy może sześciu lub ośmiu ministrantów. Miał to szczęście, że był wikarym w Szczepanowi-cach (woj. opolskie), gdzie jego proboszcz bardzo dbał o służbę liturgiczną i oprawę mszy. I jemu także wpoił te zasady. Dziś ma na liście 35 ministrantów, w tym 15 dziewcząt. - U mnie parytety są zachowane - śmieje się.

***
Agnieszka Opolony ma 20 lat, już od 10 jest ministrantką. Studentka resocjalizacji w Raciborzu, szatynka, nosi aparat na zębach. Prywatnie słucha hip-hopu, choć szerokich spodni nie nosi, kocha psy. - Po prostu podoba mi się to i basta - wyznaje szczerze.

W Wielki Czwartek na mszy o 18 pojawiło się więcej dziewczyn niż chłopców. Przyszły też Maria Strzeduła i Magda Litka. W proboszczowych kronikach pisze, że są ministrantkami od samego początku, czyli od 1997 roku. Ta pierwsza ma 23 lata i obecnie kończy architekturę, a Magda studiuje na trzecim roku pedagogikę resocjalizacyjną. Dziś same są zdziwione, że minęło już ponad 12 lat, odkąd zaczęły służyć przy ołtarzu. - U mnie w rodzinie to taka tradycja. Moi trzej bracia to ministranci - mówi Maria. W ich ślady poszła też młodsza siostra, 14-letnia Emilia.

Bycie ministrantką nie oznacza, że rezygnują z uroków życia. - Życie studenckie nie jest mi obce. Spotykamy się ze znajomymi zazwyczaj w pubie, w weekendy. Lubimy pobawić się przy klubowej muzyce - opowiada Maria.
Magda ma już narzeczonego, Pawła, któremu od początku powiedziała, co robi. - Stwierdził, że to nie powód do wstydu, tylko to dobrze o mnie świadczy. Ujął mnie tym - mówi.

***
Droga kobiet i dziewcząt do posługi przy ołtarzu w kościele była bardzo długa i wyboista. Nadal taki widok w polskim kościele to prawdziwa rzadkość. 3 kwietnia 1980 roku Stolica Apostolska w specjalnej instrukcji Inaestimabile donum zabraniała wprost kobietom posługi przy ołtarzu.

- Jednak w niektórych krajach, poza prawem kościelnym, między innymi w Niemczech, dopuszczano dziewczyny i kobiety do takiej posługi. Także nasz kościół musiał na to zareagować i stało się to w 1994 roku - wyjaśnia ksiądz Jacek Nowak, sekretarz Komisji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów przy Episkopacie Polski.

Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów dokładnie 15 marca 1994 wydała list okólny do przewodniczących Konferencji Biskupów na temat posługi świeckich w liturgii. Postanowiono w nim, że biskupi, po konsultacji z Konferencją Episkopatu, mogą w swoich diecezjach zezwolić na posługę przy ołtarzu także kobietom. Zastrzeżono jednak, że nadal wskazane jest zachowanie tradycji kościoła, według której przy ołtarzu posługę pełnią chłopcy. Wprowadzenie kobiet jest możliwe, o "ile wymagają tego prawdziwe potrzeby parafii i wiernych".

W ilu spośród 41 polskich diecezji biskupi zdecydowali się na ten krok? - Diecezja opolska na pewno jako pierwsza. I może jeszcze ze dwie, trzy na zachodzie Polski. Cała ściana wschodnia i centralna Polska nie dopuszcza takiej możliwości. Tu wygrywa jednak przywiązanie do tradycji. Nie tak łatwo zmienić mentalność kapłanów. Myślę, że jeszcze dużo wody upłynie w Wiśle, zanim dziewczyna przy ołtarzu zagości na dobre i nie będzie wzbudzać sensacji - dodaje ksiądz Jacek Nowak.

***
Kanclerz Kurii Diecezji Opolskiej ks. Joachim Kobienia przypomina, że arcybiskup Alfons Nossol jako jeden z pierwszych zezwolił w swojej diecezji na posługę przy ołtarzu kobiet. - Opolszczyzna to bliskie kontakty z kościołem niemieckim, gdzie ten zwyczaj panuje od bardzo dawna. Także parafianie widzieli w tamtych kościołach dziewczyny, potem pytali swoich proboszczów, czy jest to możliwe u nas. Poza tym w mniejszych parafiach z przyczyn demograficznych po prostu zaczęło brakować chłopców, więc istniała realna potrzeba dokooptowania do pomocy przy ołtarzu dziewcząt. Ten eksperyment się sprawdził i funkcjonuje do dziś w naszej diecezji znakomicie - mówi ks. Joachim Kobienia.

W Pawłowie dziewczyny przy ołtarzu pojawiły się w 1997 roku, zaraz po tym, jak zielone światło dał arcybiskup. Proboszcz Zygmunt Hupka zapewnia, że wszystkich ministrantów traktuje jednakowo. - Wkrótce zaczynamy kurs dla lektorów i zabieramy tam nasze dziewczyny - mówi.
Czy sami mieszkańcy od początku pomysł przyjęli dobrze? - Do mnie nie dotarły żadne negatywne sygnały. Ale odpowiednio wcześniej ich przygotowywałem, ogłaszając o naborze, tłumacząc, że jest taka potrzeba - mówi kapłan. Dziś jest dumny ze swojej 35-osobowej gromadki.

***
W swojej parafii proboszcz Hupka wprowadził odpowiednie stopnie w służbie, a więc są kandydaci i kandydatki, ministranci i ministrantki, a od trzeciej klasy gimnazjum można awansować na lektora. Natomiast po skończeniu osiemnastu lat zostają lektorzy starsi, którzy mają więcej uprawnień. Nie muszą już się przejmować grafikiem wywieszonym w zakrystii, według którego pojawiają się na mszy. Sami wybierają msze, na których chcą być. Maria Strzeduła ma już najwyższy stopień w hierarchii. Jest lektorem starszym. Czyta Słowo Boże. I mimo mnóstwa obowiązków, stara się być na mszy kilka razy w tygodniu, a już na mur beton w niedziele.

Proboszcz z Pawłowa nie boi się, że zabraknie chętnych do służby na mszy. Obecnie wśród dziewcząt są uczennice z podstawówki. Wśród tych najmłodszych prym wiedzie rezolutna blondyneczka, piątoklasistka, 12-letnia Nicol Gwóźdź. Już teraz przychodzi na msze trzy razy w tygodniu, choć w szkole ma mnóstwo obowiązków. Nicol to pilna uczennica, uwielbia angielski i piłkę nożną. Gra w szkolnej drużynie. Jej idolem jest Christiano Ronaldo. Ma nawet jego plakat w pokoju, podobnie jak Hanny Montany, której piosenki uwielbia - zdradza. Dziewczynka służy w kościele już trzy lata, rok była kandydatką, a od dwóch lat jest ministrantką. Chce iść w ślady swoich starszych koleżanek i w przyszłości zostać lektorem.

***
Ministrantki w diecezji opolskiej to nie nowość, sporadycznie dziewczyny służące przy ołtarzu widuje się jeszcze w niektórych parafiach gliwickich i bielsko-żywieckich. Nie ma ich w regionie Sosnowca, Katowic, Warszawy, Poznania, Rzeszowa. Szacuje się, że spośród 350 tysięcy polskich ministrantów, mniej niż pół tysiąca to dziewczyny.

Dlaczego biskupi nie są jednomyślni w kwestii dopuszczenia dziewczynek do służby liturgicznej przy ołtarzu? Michał Bondyra, redaktor miesięcznika "KnC - Króluj nam Chryste", skierowanego dla ministrantów, uważa, że przyczyn jest wiele. - Fundamentalną jest ta zawarta sześć lat temu w liście do kapłanów skierowanym przez Jana Pawła II na Wielki Czwartek. Papież poświęcił wówczas uwagę wszystkich księży "opiece nad ministrantami, którzy stanowią niejako kolebkę powołań kapłańskich". Pisał wówczas, że grupa ministrantów, odpowiednio prowadzona w parafii, może tworzyć rodzaj swoistego proseminarium.

Do tej teorii przychyla się w pewnym stopniu ksiądz Bogdan Kornek, duszpasterz ministrantów archidiecezji katowickiej, w której nie ma zezwolenia biskupa na posługę dziewcząt. - Nie na darmo ktoś powiedział, że służba liturgiczna to takie przedszkole dla seminarium. Statystyki pokazują, że aż 90 procent osób, które trafiły do seminarium, służyło wcześniej przy ołtarzu.

***
- Jak długo można być ministrantką? - Jest taka cicha umowa, że do żeniaczki - śmieje się proboszcz Hupka.
Maria Strzeduła przyznaje szczerze, że zastanawiała się już z Magdą, czy nie zrezygnować wcześniej, jak kilka innych dziewcząt. Ale uznały, że popełniłyby błąd.

- Wydaje mi się, że jednak będąc blisko ołtarza człowiek jakoś tak bardziej przeżywa mszę. Nie wiem, będąc gdzieś w ławkach może po jakimś czasie włącza się jakiś automatyzm, a tutaj to nie grozi - zastanawia się. Najpiękniej potrzebę służenia przy ołtarzu ujęła Magdalena. - Będąc blisko ołtarza, bardziej czuję Jego obecność, chociaż zdaję sobie sprawę, że jest nieskończony, nieprzenikniony, tajemniczy, niepojęty. Chcę, by zawsze był treścią mojego życia - wyznaje ministrantka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto