Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po aferze przeciekowej zostały podsłuchy

Dorota Abramowicz
Ks. Henryka Jankowskiego podsłuchiwano prawdopodobnie ze względu na jego kontakty z Andrzejem Lepperem.
Ks. Henryka Jankowskiego podsłuchiwano prawdopodobnie ze względu na jego kontakty z Andrzejem Lepperem. fot. Grzegorz Mehring.
Rozmowy o dzieciach i o chorobach, ostre dyskusje w rodzinie, rozważania na temat piłki nożnej, zwierzenia, czasem intymne - to wszystko znajduje się w kilkudziesięciu tomach akt, znajdujących się w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Chodzi o tzw. aferę przeciekową. czyli oskarżenie Janusza Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego i Ryszarda Krauzego o utrudnianie śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa.

Od lipca do października 2007 r. funkcjonariusze ABW podsłuchiwali rozmowy kilkuset osób, chociaż lista głównych podsłuchiwanych składa się z dziewięciu nazwisk. Jest wśród nich nazwisko zmarłego niedawno ks. prałata Henryka Jankowskiego - potwierdza prok. Monika Lewandowska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

- Nie wyobrażam sobie, by coś takiego można było zrobić naszemu księdzu - mówi ze zdziwieniem Marta Mężyk, która wraz z mężem przez lata opiekowała się proboszczem parafii św. Brygidy. - Jeśli czegoś nie wiedzieli, mogli się go spytać. Ksiądz nie robił nic złego.

Ksiądz prałat Henryk Jankowski przed śmiercią dowiedział się o podsłuchach. - Mógłbym dać rozgrzeszenie tym osobom - miał powiedzieć ciężko chory kapelan Solidarności.

O tym, że rozmowy księdza prałata nic nie wnoszą do toczącego się śledztwa byli też przekonani sami funkcjonariusze ABW. Jeden z nich, w analizie z 10 sierpnia 2007 r., znajdującej się nadal w aktach sprawy, sugeruje, że rozmowy ks. Jankowskiego nie mają związku z postępowaniem i warto zaprzestać ich podsłuchiwania. Podsłuch odłączono dopiero dwa miesiące później.

Na mocy decyzji szefa ABW z sierpnia 2007 podsłuchy odtajniono i przekazano prokuraturze. W listopadzie ub.r. sprawa została umorzona, bo prokuratura uznała, że Kaczmarek, Kornatowski i Krauze nie naruszyli prawa. W tym momencie - teoretycznie - wszelkie zapisy podsłuchów powinny zostać zniszczone. Nadal jednak znajdują się w warszawskiej prokuraturze, a być może także w innych miejscach. I czasami z nich wyciekają, jak chociażby słynna rozmowa Janusza Kaczmarka z żoną Honoratą, opublikowana w maju ub.r. przez "Dziennik".

- Od 2008 r. walczę o zniszczenie tych stenogramów - mówi Honorata Kaczmarek. - Nie widzę powodu do przetrzymywania prywatnych rozmów mojej 80-letniej matki, 12-letniego syna, krewnych i znajomych. Zwróciłam się do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, gdzie obiecano mi pomoc. Teraz napisałam też do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Czekam na odpowiedź.

Prok. Monika Lewandowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, wyjaśnia: - Podsłuchy operacyjne po przekazaniu ich do sprawy DS 324/07 stały się materiałem procesowym w tym postępowaniu. W związku z powyższym do tych materiałów nie ma zastosowania przepis art. 27 ust. 16 ustawy o ABW i AW, zgodnie z którym materiały, które nie są istotne dla bezpieczeństwa państwa lub nie stanowią informacji potwierdzających zaistnienie przestępstwa, podlegają niezwłocznemu zniszczeniu. Jednak dla zagwarantowania ochrony osób, których dotyczą, przyjęto zakaz wykorzystywania zawartych tam informacji.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto