Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poseł Franciszek Stefaniuk o swej nieobecności na obradach komisji ds. hazardu

Dorota Kowalska
Prace tej komisji to ring. Bije się dwóch, a ja nie zamierzam być ich sędzią
Prace tej komisji to ring. Bije się dwóch, a ja nie zamierzam być ich sędzią fot. Marcin Obara.

Panie pośle, czemu nie było pana w piątek na posiedzeniu komisji ds. hazardu?

Nie było mnie, bo musiałem pilnie wyjechać z Warszawy. Miałem pociąg o godz. 15.30 i wszyscy o tym wiedzieli.

A nie wiedział pan, że tego dnia będzie poddany pod głosowanie wniosek o odwołanie posłów PiS Wassermanna i Kempy?

Ten temat był podnoszony 1 grudnia na posiedzeniu komisji i wtedy wyraziłem swoje zdanie. Stwierdziłem, że można do tego tematu wrócić, jeśli będą powołani eksperci komisji, którzy w tej sprawie się wypowiedzą.

No i właśnie w piątek komisja dostała ekspertyzy.

Ekspertyz wciąż nie ma. Jest opinia Biura Analiz Sejmowych, a mnie nie o takie opinie chodziło. Komisja ma pracować z udziałem ekspertów, którzy będą przy niej cały czas. Proszę zauważyć, że komisja hazardowa jako jedyna w historii pracuje bez pomocy fachowców, np. prawników. Myślałem więc, że wyraziłem się jasno, a moja opinia dotarła do ogółu. Ale powtórzę jeszcze raz: wpierw eksperci przy komisji, potem wniosek o odwołanie z niej posłów Wassermanna i Kempy.

Więc co, nie przypuszczał pan, że przewodniczący Mirosław Sekuła wyjdzie z tym wnioskiem w piątek?

Mogłem przypuszczać, że tak się stanie.

To czemu pan jednak nie został?

Przepraszam bardzo, czy moja rola w tej komisji ma polegać na godzeniu dwóch zwaśnionych stron? Polskie Stronnictwo Ludowe desygnowało mnie do tej komisji, aby w niej pracować, a nie brać udziału w jakichś sensacyjnych historiach, które mają posmak awantur. Animozje moich kolegów z komisji sprowadziły społeczeństwo do roli kibiców boksu zawodowego. Każdy patrzy przed telewizorem, kto komu mocniej dołoży. Sami bokserzy mają bardzo wysokie notowania, ale ja nie zamierzam być sędzią w tym pojedynku.

Nie czuje się pan jednak winny? Gdyby został pan na komisji, być może nie byłoby całej afery, a posłowie Wassermann i Kempa nie wylecieliby z komisji?

Prezydium komisji nie wpisało do porządku dziennego, że będzie taki punkt obrad. Spraw dotyczących członków komisji nie powinno się przeprowadzać pod hasłem: sprawy bieżące. A tego dnia w porządku dziennym było przesłuchanie trzech świadków i właśnie sprawy bieżące. Nie mogłem przewidywać, co zrobi Sekuła. Po miesiącu pracy tej komisji nie jestem w stanie przewidzieć żadnego ruchu moich kolegów. Ale może nie doszłoby do takiej sytuacji, gdyby mój wniosek z pierwszego posiedzenia komisji, aby każdy klub miał w prezydium swojego wiceprzewodniczącego, został przyjęty. Jeśli prezydium miałoby charakter poszerzony, to wszyscy wspólnie uchwalaliby porządek posiedzenia komisji i nie byłoby niedomówień. Ale tego wniosku nie poparł np. pan poseł Arłukowicz, który rozdziera dzisiaj szaty nad upadłą demokracją.

Trochę pan sobie zaprzecza: najpierw mówi, że mógł przypuszczać, a potem, że nie mógł przewidzieć. A może po prostu poszedł pan na rękę koalicjantom i specjalnie opuścił piątkowe posiedzenie komisji.

Ja się dogadałem?

Tak mówią.

Ja się nie potrzebuję z nikim dogadywać. Pani złe pytania zadaje, bo pyta o sprawy polityczne. Idąc do komisji, myślałem, że będziemy pracować nad procesem legislacyjnym ustawy hazardowej. To jest komisja śledcza, a nie wybory. Nie mam zamiaru ani potrzeby stawania po którejkolwiek stronie. I nie chcę się czuć politycznym członkiem komisji. Ale - jak do tej pory - to międzypartyjne walki, a nie merytoryczna praca.

No i sam pan przyznał, że to komisja polityczna. To które pytanie źle zadałam?

Miałem zamiar na komisji zajmować stanowisko zgodnie z zapowiedzą premiera Tuska, że nie pozwoli, aby cokolwiek zamiatać pod dywan. Chciałem w myśl tej filozofii pracować. Ale, z tego co się dzieje, widać, że jednak coś się pod dywan próbuje zamieść.

To pan jest albo idealistą albo człowiekiem naiwnym. I pierwszy, i drugi zupełnie nie nadaje się do polityki.

Pani mi nie uwierzy, ale w polityce potrzebni są uczciwi ludzie, którzy mają sumienie. I tego bym się domagał. Może ja pani fraszkę powiem, która mi ostatnio na myśl przyszła: "Łapać złodzieja brzmi bardzo nieładnie, gdy się nie łapie tego, co kradnie." U nas wszyscy krzyczą, żeby łapać złodzieja i pokazują konkretnie kogo, żeby go tylko błotem ochlapać, znieważyć. A prawdziwe, ważne nieprawidłowości zostają niezauważalne.

Fraszka bardzo ładna. A może pan jeszcze tę ostatnią myśl rozwinąć? Który to złodziej niesłusznie oskarżony, a który ten, co kradnie?

Dowiedziałem się już na komisji bardzo wielu rzeczy, ale zostawię tę wiedzę i wnioski na potem.

Jest szansa, aby ta komisja doszła do jakichś sensownych wniosków?

Jeśli będzie wola, aby się wzajemnie oskarżać, to komisja niczego nie wyjaśni. 25 proc. czasu danego nam już minęło. Komisja nie zrobiła kroku, a po tym, co stało się w piątek, cofnęła się o krok.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto