MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Czarna seria na drogach

Maciej T. Nowak
Ten talizman powieszony ku przestrodze nie spełnił swojej roli, a dodatkowo ograniczał widoczność
Ten talizman powieszony ku przestrodze nie spełnił swojej roli, a dodatkowo ograniczał widoczność
Wraki samochodów rozbitych podczas wypadków drogowych trafiają na parking w Kępie, pod Opolem. Olbrzymi plac, na którym stoją dziesiątki potłuczonych aut, robi ponure wrażenie.

Wraki samochodów rozbitych podczas wypadków drogowych trafiają na parking w Kępie, pod Opolem. Olbrzymi plac, na którym stoją dziesiątki potłuczonych aut, robi ponure wrażenie.

W pamięci zapada najbardziej grafitowy fiat sienna, a raczej to co zostało z niego po zderzeniu z drzewem. Pień wbił się tak mocno w karoserię, że stał tam, gdzie powinno być przednie siedzenie pasażera.

- Pasażer auta przeżył, ale tylko dlatego, że nie wsiadł do auta - mówi właściciel parkingu. - Kierowca wyszedł z wypadku, ale z poważnymi obrażeniami.

Wiele innych osób nie miało takiego szczęścia. Nie miało go także 10 użytkowników dróg, którzy zginęli w ciągu ostatnich 10 dni.

- Nie pamiętam, kiedy ostatnio mieliśmy tak zły miesiąc jak listopad - mówi Jacek Zamorowski, naczelnik wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej w Opolu, policjant z wieloletnim doświadczeniem.

W listopadzie na opolskich drogach zginęło 19 osób, a 131 osób zostało rannych. Szczególnie tragiczne były cztery ostatnie dni tego miesiąca, w których z życiem pożegnało się aż siedem osób.

Nastanie grudnia wcale nie przerwało złej passy. Praktycznie co drugi dzień ktoś umiera na drodze.

Rozbite auta trafiają na parking w Kępie. Tam muszą czekać na oględziny biegłego, który orzeka o przyczynach wypadków.

Później właściciel, jeśli przeżył kraksę, może je odebrać.

27 listopada, po godzinie 20, w Frydrychowie, podczas wyprzedzania 22-latek jadący alfą romeo uderzył w golfa. Jadąca nim 40-latka nie przeżyła.

Policjanci alarmują: zmarznięta i śliska jezdnia, nagłe zmiany pogody wymagają od kierowców szczególnej ostrożności. Niekorzystne warunki pogodowe plus nadmierna prędkością często prowadzą do tragedii.

- Są trzy przyczyny tych wypadków: prędkość, prędkość i jeszcze raz prędkość - mówi Jacek Zamorowski, naczelnik drogówki w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Opolu.

Nie ma śniegu i wiele osób zapomniało o tym, że jest już zima. Warunki jazdy na drogach diametralnie się pogorszyły. Jezdnie są wilgotne przez co droga hamowania znacząco się wydłuża.

Kierowcom na pewno pomagają zimowe opony, które zapewniają większą przyczepność, dzięki miękkiej mieszance, z której je zrobiono. Jednak nawet najlepsze zimówki nie zagwarantują nam stuprocentowego bezpieczeństwa.

- Część osób za bardzo im zaufała. Myślą, że jak założą zimowe opony to mogą jeździć tak samo jak latem - zauważa Jacek Zamorowski. - Tymczasem teraz należy jeździć znacznie wolniej. Latem samochód wybacza przekroczenie prędkości. Nie wybaczy tego tylko policja. Zimą jest inaczej - dodał.

Gdy latem jedziemy za szybko i na zakręcie zapiszczą nam opony, to możemy być pewni, że zimą przy tej samej prędkości, mamy poślizg i lądujemy w rowie.

Przy stu kilometrach na godzinę, w ciągu sekundy auto przejeżdża blisko 28 metrów. Droga hamowania samochodu - według producentów różnych marek - wynosi 34-37 metrów. To tylko teoria, w warunkach drogowych ten wynik jest nieosiągalny.

Dlaczego? Do samego hamowania musimy dodać czas reakcji kierowcy (to 0,6-0,8 sekundy) oraz czas reakcji układu hamulcowego. To daje nam w sumie sekundę, w trakcie której przejeżdżamy ok. 30 metrów. Droga hamowania w praktyce wydłuża nam się o połowę.

Inną przyczyną tragicznych skutków wypadków jest niezapinanie pasów bezpieczeństwa.

- W województwie opolskim 80 procent kierowców pasy zapina. Pasażerowie jadący na tylnym siedzeniu, to już jednak zupełnie inna bajka - mówi Zamorowski.

Ludzie ubzdurali sobie, że tam nie trzeba myśleć o bezpieczeństwie. Tłumaczą sobie, że jak jadą z tyłu to policjant w trakcie rutynowej kontroli nie zauważy, że nie są zapięci. A przecież nie powinni tego robić dla policjanta, tylko dla własnego bezpieczeństwa. Pasażerowie z tylnym siedzeń nie zdają sobie sprawy z tego co grozi im i ich bliskim jadącym z przodu - dla których jak się okazuje są wielkim zagrożeniem.

Wiele razy zdarzyło się, że pasażer jadący z przodu zginął przez tego siedzącego z tyłu. Tak było m.in. kilka lat temu w trakcie makabrycznego wypadku w Dąbrowie Niemo-dlińskiej.

Czwórka ochroniarzy jadąca obstawiać imprezę w Grodkowie, wpadła w poślizg i zderzyła się z mercedesem. Ochroniarze zginęli na miejscu. Nie przeżyła także pasażerka z przedniego siedzenia mercedesa. Kobieta jadąca za nią nie była zapięta, poleciała do przodu z taką siłą, że wyrwała przedni fotel. Kobieta z przodu nie miała szans na przeżycie.

Przy prędkości 80 km/godz. gdy samochód uderza w przeszkodę, pasażer lecący do przodu siłą bezwładu waży kilka ton.


19 ofiar listopada

Z policyjnych statystyk Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu wynika, że najniebezpieczniejsze są miesiące letnie (wtedy są dobre warunki, jeździmy na wakacje i długie weekendy) oraz miesiące jesienno-zimowe, kiedy warunki drogowe do bezpiecznych nie należą.

W tym roku w listopadzie zginęło 19 osób, to o cztery więcej niż rok wcześniej. Ogółem, od początku tego roku, na opolskich drogach doszło do 961 wypadków. Z życiem pożegnało się już 120 osób, a rannych zostało aż 1231. Najbezpieczniejszymi miesiącami okazały się styczeń i maj. Wówczas zginęło po sześć osób, a w lutym i kwietniu po siedem.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto