W poniedziałek bladym świtem pod szpital w Ostrowcu Świętokrzyskim podjeżdża samochód trenera Pawła Słomińskiego. Po chwili wychodzi z niego wyraźnie osłabiona Otylia Jędrzejczak. Kilkanaście minut później lekarze podają jej kroplówkę z antybiotykiem.
W ubiegłym tygodniu mistrzyni olimpijska przeszła nieprzyjemny zabieg: lekarze wbili jej w kość twarzy grubą igłę, by dostać się do chorej zatoki, w której rozwija się niebezpieczna bakteria. Lekarz podaje tylko znieczulenie miejscowe, mimo to ból jest nieznośny. A na dokładkę pacjent wszystko widzi. Niestety, lek nie rozwiązał problemu. Otylia musi więc trzy razy dziennie dostawać kroplówkę.
Jest wyraźnie zmęczona chorobą, ale mimo to trenuje. Nie może pływać, bo w przedramieniu ma wenflon - plastikową rurkę umieszczoną w żyle, do której podłącza się kroplówkę. Otylia ćwiczy więc na lądzie, lekko, ponieważ wycieńczony chorobą i lekami organizm nie jest w stanie znosić dużego wysiłku. Tym bardziej, że kilka godzin po zajęciach delfinistka musi jechać do szpitala na kolejną kroplówkę.
- W ogóle nie powinnam trenować, ale za cztery tygodnie w Eindhoven mam walczyć o nominację olimpijską - wciąż wierzy w swoją siłę Jędrzejczak.
- Jeśli jeszcze tydzień Otylia będzie chora, o zawodach trzeba zapomnieć - martwi się trener. Jego zdaniem, już teraz wiadomo jednak, że w Holandii zawodniczka nie będzie w szczytowej formie. Jednak o kwalifikację się nie boi. Otylia w tym roku uzyskała już wynik lepszy od minimum wyznaczonego przez Polski Związek Pływacki. Ostatecznie może więc zwrócić się o jego uznanie lub wyznaczenie innych zawodów. Zdaniem szkoleniowca, prawdopodobnie Polka nie pojedzie na mistrzostwa świata na basenie 25-metrowym, które odbędą się pod koniec kwietnia w Manchesterze . Wtedy trzeba będzie już łatać dziury w treningach, walcząc o olimpijską formę.
Trener kadry miał już plan przygotowań: miesiąc po Eindhoven planował wylot do Sierra Nevada w Hiszpanii. Na katorżnicze treningi w wysokich górach, mieli wrócić do kraju pod koniec czerwca, a olimpijską formę szlifować w Japonii.
Teraz w wodzie pracują niemal wszyscy kadrowicze, a Otylia - smutna i blada - siedzi na materacu na brzegu przyglądając się kolegom.
- Do igrzysk pozostały jeszcze cztery miesiące. Pocieszam się, że gdy pokonam bakterię, to będę mogła regularnie pracować - kończy zawodniczka.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?