Nie Polska lecz Włochy dostały od Międzynarodowej Federacji Siatkówki (FIVB) "dziką kartę", uprawniającą do startu w turnieju finałowym Ligi Światowej, który w środę rozpocznie się w Moskwie. Stawka finalistów wygląda więc następująco: Rosja, Serbia i Czarnogóra, Francja w grupie E oraz Brazylia, Bułgaria i Włochy w grupie F.
To druga klęska dyplomatyczna naszej siatkarskiej centrali odkąd prezesem PZPS jest Mirosław Przedpełski. Najpierw, jednym głosem, przegraliśmy prawa organizacji mistrzostw Europy siatkarek w 2007 roku z Belgią i Luksemburgiem, mając mistrzowską drużynę, wspaniałych kibiców i ogromne doświadczenie w organizacji imprez.
Jeszcze w niedzielę wieczorem prezes PZPS przekonywał, że użyje wszelkich środków, by zdobyć "dziką kartę" dla naszych siatkarzy. Tymczasem z dobrze poinformowanych źródeł wiemy, że "dzika karta" od dawna miała już właściciela, a poniedziałkowa decyzja była jedynie formalnością.
Już podczas grupowych spotkań Włochy - Rosja zawodnicy gospodarzy w prywatnych rozmowach ze swoimi rosyjskimi kolegami mówili, że na pewno przylecą do Moskwy na finałowy turniej. W niedzielę jeden z największych siatkarskich portali internetowych we Włoszech zamieścił program turnieju z udziałem aktualnych mistrzów Europy.
Ostatnie mecze fazy grupowej Włosi rozgrywali w Rosji. Choć dla układu tabeli nie miały one najmniejszego znaczenia (Francuzi musieliby u siebie przegrać z Chińczykami, żeby zwolnić drugie miejsce) trener Paolo Montali zabrał do Moskwy kontuzjowanego Alberto Cisollę jako trzynastego zawodnika. Cisolla nie został wpisany do meczowego protokołu ani w sobotę ani w niedzielę. Będzie mógł za to zagrać w środę, kiedy rozpoczyna się moskiewski turniej.
- Decyzja była trudna, bo do "dzikiej karty" pretendowało kilka zespołów. Niestety FIVB dysponowała tylko jedną i po rozważeniu wszystkich okoliczności mieliśmy przyjemność zaoferować ją Włochom. Ich udział w finale gwarantuje wielkie emocje kibicom siatkówki i światowym mediom relacjonującym turniej - zaznaczył w oficjalnym uzasadnieniu prezes FIVB Ruben Acosta.
Za Włochami przemawiał tytuł mistrza Europy, który zdobyli rok temu, drugie miejsce w rankingu FIVB, a także wysoka, stabilna forma przez ostatnich kilkanaście lat. Polska drużyna jest nieprzewidywalna. Potrafiliśmy wygrać cztery mecze z wyżej notowanymi Amerykanami i męczyć się z dużo słabszą Japonią, tak jak było to w ostatnim spotkaniu.
- Ten mecz rozgrywał się w dwóch płaszczyznach - na boisku i w głowach zawodników. Wiedząc, że każdy z setów trzeba wygrać do 12 lub 13 widać było, że zawodnicy cały czas myślą o punktach, na stratę których mogą sobie pozwolić - powiedział Raul Lozano. Trener reprezentacji Polski na pomeczowej konferencji prasowej nie miał złudzeń, że "dziką kartę" dostaną Włosi.
Mimo to był zadowolony z postawy drużyny w tym sezonie. - Pod każdym względem tegoroczna Liga Światowa była pozytywna. Poziom gry w naszej grupie był bardzo wyrównany, dlatego cieszy mnie fakt, że wspólnie z Serbami mamy tyle samo zwycięstw, a ustąpiliśmy im tylko stosunkiem punktów (do pierwszego miejsca zabrakło nam 32 punktów - red.) - powiedział Raul Lozano.
Ostatni mecz nie decydował o niczym
W ostatnim meczu grupy B, rozegranym w nocy z niedzieli na poniedziałek, Argentyna przegrała z Finlandią 0:3 (19:25, 19:25, 17:25). Wynik nie wpłynął na kolejność w tabeli. Argentyna zajęła drugie, a Finlandia - trzecie miejsce. Wygrała Brazylia, która jako jedyny zespół nie przegrała meczu w rundzie interkontynentalnej. Mistrzowie olimpijscy i świata, a także obrońcy trofeum w Lidze Światowej stracili do tej pory zaledwie 6 setów i są zdecydowanym faworytem do zwycięstwa w turnieju finałowym w Moskwie.
Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?