Czy będziemy mieli kolejną odsłonę wojenki pomiędzy Ministerstwem Sportu a Polskim Związkiem Piłki Nożnej? Wiele wskazuje na to, że tak. Podczas wtorkowego spotkania Leo Beenhakkera z premierem Jarosławem Kaczyńskim, towarzyszący rozmowom minister sportu Tomasz Lipiec nie omieszkał zagrozić Michałowi Listkiewiczowi, że jeśli ten nie upora się ze sprawami statutowymi do początku grudnia, to do siedziby PZPN wkroczy kurator.
Przypomnijmy, że taki przypadek może zajść tylko wtedy, kiedy organ nadzorujący związek sportowy (w polskim prawodawstwie jest to oczywiście Ministerstwo Sportu) doszuka się jakichś rażących naruszeń prawa lub statutu. Wedle naszej wiedzy, mimo rozlicznych kontroli w PZPN, takich naruszeń jeszcze nie znaleziono. Aczkolwiek kontrole jeszcze trwają, więc trudno wykluczyć, że coś się jeszcze wydarzy.
Minister Lipiec jest cięty na prezesa Listkiewicza od dość dawna, ale szczególnie od zjazdu delegatów PZPN, który odbył się 27 października. Wtedy prezes wypowiedział słowa, które stały się przyczyną nadzwyczajnej wściekłości Lipca. W szczególności te: "Osławiony artykuł 23 ustawy o sporcie kwalifikowanym jest hańbą w polskiej demokracji. Politycy nie powinni mieć możliwości ingerencji w działalność władz niezależnego związku".
Konsekwencja jest taka, że na politycznych (PiS-owskich) salonach Listkiewicz jest dzisiaj traktowany jako persona non grata, a jego nieobecność na spotkaniu Jarosława Kaczyńskiego z Leo Beenhakkerem wiele znacząca.
Tak czy owak, na linii Ministerstwo Sportu - PZPN będzie znowu mocno iskrzyło. Może jeszcze nie w najbliższych dniach, ale po wyborach samorządowych już na pewno.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?