Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polska oddała hołd ostatniemu prezydentowi na uchodźstwie

Karol Górski
Fot . Archiwum
Czas odpocząć polski pielgrzymie. Czas odpocząć druhu-prezydencie. Czas odpocząć, dobry żołnierzu. Panie prezydencie, ojczyzna wita cię i zarazem żegna po raz ostatni - mówił wczoraj pełniący obowiązki prezydenta Bronisław Komorowski na uroczystości powitania trumny z ciałem Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie.

Była warta honorowa, wojskowa orkiestra grająca hymn, najwyżsi dostojnicy państwowi na lotnisku i szpalery ludzi na ulicach stolicy. Warszawa uroczyście przywitała Ryszarda Kaczorowskiego, którego ciało wróciło z Moskwy.

Doczesne szczątki człowieka, który powiedział kiedyś, że dla Polaka najważniejszym słowem jest "patriotyzm" zostały przeniesione z samolotu przez oficerów Wojska Polskiego. Kiedy nieśli trumnę na ustawiony tam podest, rozległy się dźwięki Mazurka Dąbrowskiego.

Na lotnisku czekali politycy: Bronisław Komorowski, premier Tusk, szef dyplomacji Radosław Sikorski, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, oraz wdowa po zmarłym, krewni, kościelni hierarchowie.

- Z prawdziwym wzruszeniem witamy jednego z ostatnich żołnierzy-tułaczy, jednego z ostatnich polskich pielgrzymów, który przez całe życie, a czasami i przez cały świat, wracali do Polski. Witamy Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego prezydenta Polski na wychodźstwie - mówił Komorowski.

Gdy po godz. 14 kawalkada z trumną prezydenta dotarła do Belwederu, przed budynkiem zgromadziła się grupa mieszkańców stolicy. Niektórzy bili brawo, inni stali w milczeniu. Trumnę ze zwłokami Kaczorowskiego umieszczono w pałacowej kaplicy, gdzie została wystawiona na widok publiczny. Ostatniemu prezydentowi na emigracji będzie można oddać hołd dziś do godziny 17:30.

W piątek wieczorem w Kościele św. Krzyża odbędzie się pierwsza msza żałobna za duszę zmarłego. Drugą zaplanowano na poniedziałek, a odprawiona zostanie w archikatedrze św. Jana. Wiadomo już, że Ryszard Kaczorowski zostanie pochowany na warszawskim Wilanowie, w Świątyni Opatrzności Bożej.

Najważniejszy patriotyzm

Ostatni prezydent Rzeczypospolitej na uchodźstwie mawiał, że najważniejszym słowem dla Polaka jest "patriotyzm". To słowo towarzyszyło mu od narodzin, przez całe niełatwe życie. Ryszard Kaczorowski urodził się w Białymstoku w 1919 r., czyli rok po tym, jak Polska odzyskała niepodległość po 123 latach rozbiorów. Wychowywał się w patriotycznej atmosferze. Władze carskie skonfiskowały jego rodzinie majątek za udział w powstaniu Styczniowym w 1863 r.

Kaczorowski od małego zaangażował się w harcerstwo, co miało odegrać ważną rolę w jego późniejszym życiu. W wieku 14 lat złożył przysięgę harcerską pod dębami w parku Zwierzynieckim w Białymstoku. Należał do drużyny Andrzeja Małkowskiego, jednego z twórców polskiego skautingu. Kaczorowski w harcerstwie udzielał się jako instruktor, drużynowy oraz opiekun obozów letnich.

Wspominał o przysiędze harcerskiej w listopadzie ubiegłego roku: - Mam dwie takie pamiątki, bardzo dla mnie ważne, które czekają na to, żebym zabrał je ze sobą do grobu - mówił. - To skała z Monte Cassino i garść ziemi spod dębów w parku na Zwierzyńcu. Tych dębów, które tworzą pomnik Konstytucji 3 Maja i pod którymi kilkadziesiąt lat temu składałem przyrzeczenie harcerskie.

Pojmany przez NKWD

Jego edukację przerwało wkroczenie Niemców do Polski 1 września 1939 r. (17 września wschodnią Polskę zajęli wtedy jeszcze współpracujący z nazistami Sowieci). Po zajęciu Białegostoku przez Armię Czerwoną tworzył Szare Szeregi, gdzie pełnił funkcję komendanta okręgu białostockiego. 17 lipca 1940 roku został aresztowany przez NKWD. Przetrzymywano go w Białymstoku, a potem w Mińsku. Później skazano go na karę śmierci, zamienioną na dziesięć lat łagrów.

Napaść Hitlera na Stalina w czerwcu 1941 r. dała Kaczorowskiemu wolność. Z mocy podpisanego w Londynie układu Sikorski-Majski 100 tys. polskich żołnierzy i cywilów opuściło Związek Radziecki. W tym właśnie okresie uświadomiono sobie, że brakuje 20 tys. oficerów. Wiele ciał znaleźli Niemcy w Katyniu. Kiedy polski rząd na uchodźstwie poprosił Czerwony Krzyż o pomoc w zidentyfikowaniu sprawców, Stalin zerwał stosunki z polskim rządem. Ewakuowani Polacy, łącznie z Kaczorowskim, stanowili trzon 2 Korpusu dowodzonego przez generała Andersa. Kaczorowski brał udział w kampanii włoskiej w latach 1944-45, walcząc m.in. pod Monte Cassino.

Koniec wojny nie przyniósł Polsce ani Kaczorowskiemu wolności. Podobnie jak większość ze 150 tys. żołnierzy, którzy walczyli pod dowództwem brytyjskim, wybrał życie emigranta i pracował jako księgowy. Ponownie zaangażował się w ruch skautowski, należał do wielu polskich organizacji, a przede wszystkim brał czynny udział w polonijnym życiu politycznym.

Od nowa na emigracji

Kiedy przyjechał do Londynu, nie mówił słowa po angielsku. Ożenił się tu z Karoliną Mariampolską, z którą miał dwie córki. Karolina także przebywała na zsyłce na Syberii. Uwolniono ją w 1941 r.

Początkowo jego obowiązki w rządzie na emigracji były dość surrealistyczne: jako ministrowi spraw wewnętrznych polecono mu rozpisać rozkłady pociągów w Polsce Wschodniej, na wypadek gdyby te obszary zostały zwrócone Polsce przez ZSRR.

Wielka Brytania i inni zachodni alianci w 1945 r. przestali uznawać rząd na emigracji, legalną polską władzę widząc w ekipie zainstalowanej w Warszawie przez Sowietów. Władze komunistyczne wyszydzały ideę rządu na wygnaniu, ale emigranci nie poddawali się, chociaż aż do końca lat 80. perspektywa powrotu do ustroju demokratycznego w Polsce wydawała się mało realna.

W 1986 r. mianowano go ministrem rządu na uchodźstwie, a po śmierci prezydenta Kazimierza Sabbata w 1989 r. został jego następcą. Przeniósł się do rezydencji prezydenckiej na Eaton Place w centrum Londynu, jedynego obiektu, jaki został emigrantom, po przejęciu ambasady polskiej przez rząd krajowy.

Ale dziwny to był urząd. Członkowie rządu na wychodźstwie byli emerytami, mieli po 60-80 lat. Minister obrony nie miał wojska, minister sprawiedliwości sądów, a minister spraw zagranicznych nie był uznawany przez żaden kraj - przypominają brytyjskie media. Kiedy angielscy dziennikarze dzwonili do "Zamku", czyli rezydencji prezydenta Kaczorowskiego w Belgravii, czyli eleganckiej, reprezentacyjnej części Londynu, nie potrafili zrozumieć na czym polega jego funkcja.

Prezydent opowiadał im, z wyraźnym polskim akcentem, że jest oficjalnym przedstawicielem kraju, którego nie widział od pół wieku. Kaczorowski mówił zawsze, że najlepszym dniem jego życia będzie chwila, kiedy przestanie być prezydentem, bo Polska będzie wolna.

Po upadku komunizmu zaistniała potrzeba rehabilitacji emigrantów. 22 grudnia 1990 r. Kaczorowski - którego mianowano prezydentem na uchodźstwie 19 lipca poprzedniego roku - przyleciał do Warszawy w towarzystwie najwybitniejszych przedstawicieli Polonii. Kiedy powrócił do Polski po raz pierwszy od 1940 r., powitano go z wszelkimi honorami przysługującymi głowie państwa. Jeszcze tego samego dnia przekazał symboliczne insygnia urzędu, które w 1939 r. opuściły Polskę, demokratycznie wybranemu prezydentowi Lechowi Wałęsie, który nie chciał przejąć władzy z rąk generała Jaruzelskiego.

- Przekazując te insygnia wraz z chorągwią Rzeczypospolitej, która powiewała niegdyś na tym Zamku - mówił - upatruję w nich złoty klucz do lepszej przyszłości naszej, umiłowanej ziemi rodzinnej.

Kaczorowski, człowiek bardzo skromny, miał jednak prezydencką prezencję i był doskonałym mówcą. Wiele podróżował po Polsce. Wiele miast, między innymi Kraków, Gdańsk i Białystok, przyznało mu honorowe obywatelstwo. W Wielkiej Brytanii został kawalerem Orderu św. Michała i św. Jerzego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto