Starostwo w Wodzisławiu Śląskim każe byłym dyrektorom rydułtowskiego szpitala zwracać nagrody jubileuszowe sprzed lat. - Przyznali je sobie bezprawnie - odtrąbili urzędnicy. - Przecież w każdym zakładzie pracy przysługują nagrody za przepracowane lata - dziwią się zaatakowani.
Bój toczy się o nieco ponad 10 tysięcy złotych. Biuro kontroli starostwa przeprowadziło w dniach 27 i 28 kwietnia doraźną, wyrywkową kontrolę finansową funduszu płac w Szpitalu Miejskim w Rydułtowach. Urzędnicy stwierdzili nieprawidłowości dotyczące pobierania pobrania nagród przez byłych dyrektorów, Romana Kubka i jego poprzednika Zbigniewa Łyko.
- Kontrola stwierdza nieprawne pobranie nagród jubileuszowych. Została naruszona ustawa o wynagrodzeniach osób kierujących niektórymi podmiotami prawnymi. M. in. do takich kierowników zalicza się szefów samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej - wyjaśnia Józef Szymaniec, rzecznik Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śląskim.
Z przepisów wynika, że dyrektorom przysługuje wynagrodzenie miesięczne, może być przyznana nagroda roczna, natomiast nie przysługują świadczenie dodatkowe, a jednym z takich świadczeń jest nagroda jubileuszowa - dodają w powiecie.
Roman Kubek, który był dyrektorem szpitala w Rydułtowach od 2003 do grudnia 2005, otrzymał 4 tysiące 345 złotych za 20 lat pracy. Natomiast jego poprzednik, Zbigniew Łyko, 6 tysięcy 778 złotych. Temu pierwszemu przyznanie nagrody podpisał jego zastępca, a Łyko podpisał się sam - informują w powiecie.
- Zarząd powiatu zwrócił się do obecnej dyrektorki szpitala Bożeny Capek z prośbą o wyegzekwowanie pieniędzy - informuje Józef Szymaniec.
Pisma z prośbą o zwrot gotówki zostały już wysłane. Jeśli nie odniosą skutku, pozostanie droga sądowa.
Roman Kubek, który obecnie pracuje w NZOZ, był zdziwiony treścią pisma. - Przecież starostwo tylko powołuje dyrektorów, a pracodawcą jest ZOZ. Z tego co wiem, to wszyscy w zakładzie otrzymują nagrody jubileuszowe. Przysługują wszystkim pracownikom, od kotłowego, przez ordynatora, na dyrektorach kończąc - mówi Kubek. Jednak mimo wszystko zamierza oddać pieniądze. - Dla świętego spokoju, nie będę się z nikim boksował...- mówi.
Zdziwienia całą sprawą nie kryje także Zbigniew Łyko, pracujący obecnie w rybnickim szpitalu. On dopiero czeka na pismo.
Jestem porażony! Nagrody jubileuszowe to chyba ostatni sposób, by w takich jednostkach pracownicy otrzymali jakikolwiek dodatek, bo o premiach można tylko pomarzyć. Ja ze szpitalem byłem związany od lat 80. Byłem dyrektorem "w białym fartuchu", cały czas pracowałem na oddziale, brałem dyżury - mówi. I przypomina, że kiedy rada powiatu chciała mu przyznać nagrodę za dobre wyniki, to odmówił.
- A tam chodziło o znacznie większą sumę, bo ponad 10 tysięcy złotych. Odmówiłem, bo miało to być płacone z kasy ZOZ, a teraz spotykają mnie takie rzeczy - mówi.
Przyznaje, że sam podpisywał nagrodę, bo wszystkie dokumenty finansowe w tym czasie musiał podpisywać dyrektor.
- Nie zamierzam oddawać, jak chcą, niech idą do sądu. Przecież to nagroda z 2002 roku, a zgodnie z kodeksem pracy wszystkie roszczenia finansowe wobec byłych pracowników zanikają po trzech latach - dodaje. •
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?