Dziennik Zachodni: Od kilkunastu dni trwa zgrupowanie w Szczyrku. Jak wygląda dzień z życia kadrowiczki?
AGATA MRÓZ: Przede wszystkim bardzo ciężko trenujemy. Mamy dwa treningi dziennie, każdy po trzy godziny. A zdarza się, że jest i trzeci trening. W sumie ćwiczenia zajmują nam sześć, siedem godzin, więc na nic innego nie ma czasu, ani ochoty. Zajęcia są bardzo wyczerpujące, bo pracujemy nad siłą i wytrzymałością. Zwykle gramy na piasku, lub jesteśmy w siłowni. Nie ma jednak co narzekać, bo to nasza praca.
DZ: A co z wakacjami?
AM: Na wakacjach już byłam. Urlop spędziłam w Chorwacji. Od kilku lat nie miałam prawdziwych wakacji i postanowiłam, że tym razem będę leżała na plaży i odpoczywała.
DZ: I ani razu nie zagrała pani w siatkówkę?
AM: Może ze dwa razy mi się zdarzyło. Ale to była gra towarzyska ze znajomymi. Chcieliśmy się zabawić i pośmiać.
DZ: Jakie plany ma pani na ten sezon?
AM: Czekają nas dwie ważne imprezy Grand Prix oraz mistrzostwa świata. W tej pierwszej chciałybyśmy wypaść jak najlepiej i awansować do finału. Jeszcze nigdy nam się to nie udało. Natomiast podczas mistrzostw świata przede wszystkim musimy wyjść z grupy. To jest podstawowy cel. Potem się zobaczy. Ale wywalczenie piątego miejsca nie byłoby złym wynikiem.
DZ: Po zakończeniu sezonu zdecydowała się pani na zmianę barw klubowych. Będzie pani grała w Gruppo Murcia. Co zadecydowało o takim wyborze?
AM: Szczerze mówiąc - nie wiem. Miałam propozycje wyjazdu także do klubów z Turcji, Rosji i Włoch. Ale gdy przyszła oferta z Hiszpanii od razu wiedziałam, że to jest to. Nie namyślałam się długo. Praktycznie od razu się zdecydowałam. W BKS występowałam przez ostatnie trzy lata i najwyższy już czas był zmienić środowisko. Bardzo chciałam wyjechać za granicę i mi się to udało.
DZ: Czuje pani dreszczyk emocji przed wyjazdem do nowego klubu?
AM: Troszkę tak, tym bardziej, że to mój pierwszy zagraniczny klub. Liczę jednak, że szybko się zaaklimatyzuję i pokażę niezłą siatkówkę. Z Murcią chcę wywalczyć mistrzostwo Hiszpanii i wygrać Puchar Top Teams. Mamy silną drużynę. Będę tam grała z Małgosią Glinką, Nancy Metcalf i Ljubow Szaszkową-Sokołową.
DZ: Była już pani w Hiszpanii?
AM: Jeszcze nie. Jadę dopiero po mistrzostwach świata.
Nie dla nich Grand Prix
Po 9 latach Lidia Chojecka otrzyma brązowy medal VI halowych mistrzostw świata, które w 1997 roku odbyły się w Paryżu. Zawodniczka Pogoni Siedlce zajęła czwarte miejsce w biegu na 1500 m, ale po dyskwalifikacji za doping drugiej na mecie Amerykanki Mary Decker-Slaney przesunęła się na trzecie. Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) nakazało Amerykance zwrot nie tylko medalu, ale i nagrody 10 tys. dolarów. Jednak Slaney nie zrealizowała polecenia IAAF, a Polka straciła wiarę w odzyskanie trofeum. Sprawa wyszła na jaw przy okazji halowych mistrzostw świata, w marcu 2004 roku w Budapeszcie, kiedy to Chojecka rozmawiała z dziennikarzami. Powiadomiono o tym prezes PZLA Irena Szewińska, które nie kryła zaskoczenia i obiecała interwencję. IAAF przesłało wreszcie do PZLA replikę medalu, nazwiskiem Polki i jej wynikiem (4.06,25). Możliwe, że Chojecka otrzyma krążek w najbliższy weekend podczas MP w Bydgoszczy. (tok)
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?