MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Grzegorzem Markowskim, muzykiem rockowym

Rozmawiał: Adrian Karpeta
Fot. Karina Trojok
Fot. Karina Trojok
Dziennik Zachodni: Czym dla pana jest patriotyzm? Grzegorz Markowski: Kiedy miałem czternaście lat, wziąłem do ręki "Trylogię" Sienkiewicza. Wtedy zacząłem rozumieć, że broni się języka, że broni się kraju.

Dziennik Zachodni: Czym dla pana jest patriotyzm?

Grzegorz Markowski: Kiedy miałem czternaście lat, wziąłem do ręki "Trylogię" Sienkiewicza. Wtedy zacząłem rozumieć, że broni się języka, że broni się kraju. Myślę, że patriotyzm to jest taka lekcja, którą przede wszystkim muszą zdać rodzice.

DZ: A jak to było z pańskimi rodzicami?

GM: Mój ojciec walczył w Armii Krajowej. Żeby dostać się do AK, podrobił legitymację. Do AK można było bodajże wstąpić dopiero w wieku szesnastu lat. A on miał lat piętnaście. I przy pomocy dwudziestogroszówki sfałszował legitymację, żeby się do tego AK dostać. Ponieważ był wyrośniętym chłopcem, fortel się udał. Dzisiaj ta opowieść brzmi trochę przygodowo. Ale skończyła się dramatem. Ojciec wylądował w Rosji na ponad rok. Wrócił chory na gruźlicę. Zabrano tam oddział składający się ze 120 ludzi. Wróciło tylko 40. Reszta tam zmarła. Ja się o tym wszystkim dowiadywałem, mając dwanaście-trzynaście lat. Ojciec miał opaskę, jakiś belgijski pistolet. Nasiąkałem tym od samego początku. Porównywałem swoje życie, nastolatka, do jego. Był wielkim bohaterem.

DZ: Jak powinna dzisiaj wyglądać walka albo praca dla ojczyzny?

GM: Myślę, że najważniejsze są miłość, integracja z rodziną, bo to jest przecież taka podstawowa komórka społeczna. A więc miłość do rodziców, miłość do braci. Myślę, że taka miłość dla rodziny w jakiś sposób przenosi się później w miłość dla kraju. Bo to przecież wszystko się z tym krajem wiąże. Polska to zarówno kupa śmieci w lesie, jak i piękne widoki naszego Mazowsza, naszych gór, naszego morza.

DZ: Nie kusiło pana, żeby stąd wyjechać?

GM: Wyjeżdżałem wiele razy w świat. I po trzech dniach ten świat, choć bardzo piękny, nęcący i pociągający, już mnie denerwował. Musiałem wracać. Najdłużej, przez trzy miesiące, byłem za granicą na koncertach w Związku Radzieckim i Nowym Jorku. Nawet w latach 80., kiedy u nas było biednie, okropnie, gdy mieliśmy milicję naburmuszoną i napuchniętą od wódy, to nawet wtedy nie powstał pomysł żeby z tego kraju wyjechać. Moja żona była tancerką, ja mogłem śpiewać. Mieliśmy nawet propozycję wyjazdu do Paryża. W latach 80., w tym kraju chłodnym, biednym i beznadziejnym, to było coś. Wziąłbym gitarę do ręki i śpiewał jakieś ruskie ballady. Pewnie byłoby wygodniej. Wolałem jednak ze łzami, ale w Polsce.

DZ: Czy to oznacza, że wakacje również spędza pan w Polsce?

GM: Nie. Stałem się człowiekiem popularnym, rozpoznawalnym. To że jakiś człowiek uśmiechnie się, podziękuje za muzykę, jest miłe. Gorzej jest, gdy w restauracji każdy chce się napić, ludzie wyciągają pomięte kartki i proszą o autografy albo w każdej sytuacji robią zdjęcia, bo dzisiaj każdy ma aparat fotograficzny nawet w komórce. W dodatku nasze urlopy przypadają na jesień i zimę, kiedy u nas jest zimno, szaro i ponuro. Więc trzeba polecieć gdzieś dalej.

DZ: Jak dzieci nauczyć patriotyzmu?

GM: Najłatwiej uczyć miłości własną postawą. Moja córka Patrycja zawsze wiedziała, że jest obowiązek, jest praca. Że musi być zrobiony obiad, że muszą być odrobione lekcje. Ja przez długie lata wstawałem o wpół do szóstej rano, bo prowadziłem roboty budowlane. O 6.15 wyjeżdżałem z domu i wracałem wieczorem. Patrycja wiedziała, że tak się dzieje. I że tak być musi. Uczyć patriotyzmu to nie znaczy mówić o tym kraju pięknie. Trzeba mówić o ludziach, pokazywać ich, widzieć rzeczy fajne. I być przywiązanym do tych ludzi, do tych miejsc, do tych widoków, ale też do naszej literatury czy muzyki. Myśmy byli zapatrzeni w Zachód. Z Zachodu przyszło wiele dobrych rzeczy, ale też cała masa mniej fajnych zachowań. Choćby apetyt ludzi na wielkie pieniądze.

DZ: Ministerstwo Edukacji Narodowej chce dać pieniądze na wycieczki edukacyjne dla młodzieży. Ma to być element wychowania patriotycznego młodzieży.

GM: Jeśli takie wycieczki będą organizowane w przedziale wiekowym, w którym te dzieci będą w stanie to wchłonąć i będzie sensowny nauczyciel - autorytet, który o tym wszystkim opowie, to będzie fajnie. Jeśli to będzie odklepane, tak jak wcześniej nie dbało się o zdrowie, a jedynie robiło się co roku prześwietlenie płuc, to nie ma żadnego sensu. Dzieci pojadą, powygłupiają się i nic z tego nie wyniknie.

DZ: Pan w młodości pewnie jeździł na szkolne wycieczki do tych historycznych miejsc.

GM: Byłem na tych wszystkich wycieczkach jako 10-12-latek. Ale głównie popalałem fajki i zakochiwałem się co dwie godziny w innej dziewczynce. Edukacyjnie byłem w d... Rozrabiałem. Odwiedziłem te wszystkie miejsca jeszcze raz, gdy byłem dorosły.

Grzegorz Markowski jest wokalistą i liderem zespołu Perfect. Chociaż zespół w latach 80., oficjalnie wydawał płyty, to jego teksty oddawały nastawienie muzyków do PRL-owskiej władzy. Na koncertach publiczność śpiewała zmienione wersje refrenów: "Chcemy być sobą" ("Chcemy bić ZOMO") albo "Nie bój się tego wszystkiego" ("Nie bój się tego Jaruzelskiego").

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto