Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Smiatek produkuje prąd z wiatru

Wiesław Kaczmar
Wiatraki Joachima Smiatka są pierwszymi w regionie. Fot. Wiesław Kaczmar
Wiatraki Joachima Smiatka są pierwszymi w regionie. Fot. Wiesław Kaczmar
Mają 30 metrów wysokości i 20 metrów rozpiętości śmigieł. Maksymalna moc każdej z turbin to 150 kW. Joachim Smiatek z Jemielnicy już od dwóch lat produkuje prąd elektryczny. Jest pionierem w naszym regionie.

Mają 30 metrów wysokości i 20 metrów rozpiętości śmigieł. Maksymalna moc każdej z turbin to 150 kW. Joachim Smiatek z Jemielnicy już od dwóch lat produkuje prąd elektryczny. Jest pionierem w naszym regionie.

- Wiatraki kupiłem w Danii kiedy jedna z tamtejszych elektrowni wiatrowych wymieniała turbiny na nowe - opowiada Joachim Smiatek. - Ich zakup był nie lada wydatkiem, ale do dzisiaj, na fali wielkiego zainteresowania energią odnawialną wartość takich używanych wiatraków podskoczyła ponad dwukrotnie. Za sztukę trzeba zapłacić nawet 70 tys. euro.

Wiatraki z Jemielnicy są malutkie w porównaniu z produkowanymi dzisiaj kolosami, które mają moc 2,5 MW.

Smiatek nie narzeka, bo inwestycja mu się opłaca. Sprzedaje prąd koncernowi EnergiaPro i zakłada, że w ciągu 10-15 lat wydane pieniądze zwrócą się w całości.

- Wszystko zależy od pomyślnych wiatrów - śmieje się Joachim Smiatek. - Jeśli kolejne lata będą równie wietrzne jak dwa ostatnie to inwestycja zwróci się szybciej.

Koncern chciał ustalić limity energii odbieranej od Smiatka, ale ważniejsza jest dobra współpraca. Elektrownia Smiatka nie produkuje energii w ilościach mogących zagrozić interesom koncernu. Nie było żadnych przeszkód, aby kupować każdą wyprodukowaną w Jemielnicy ilość prądu.

U Smiatków wykorzystanie sił natury do produkcji energii ma długą historię. Przed pierwszą wojną światową rodzina uruchomiła turbinę wodną, która napędzała rodzinny młyn. Turbina do dzisiaj działa. Przeżyła różne okresy. Naziści zabronili jej używania chcąc zmusić właściciela do wstąpienia do partii. Sowieci chcieli wywieźć turbinę na Wschód. Komuniści najchętniej by ją znacjonalizowali.

Innowacyjne tradycje kontynuował po wojnie ojciec rodziny, Paweł Smiatek, kierując prąd z turbiny do tartaku. Z czasem Joachim zainwestował w produkcję prądu z wiatru.

- Woda i wiatr to wielkie, niewyczerpalne kondensatory - mówi Joachim Smiatek. - Jest w nich nieograniczona ilość energii, tylko trzeba ją z tych żywiołów uwolnić i oddać człowiekowi. Ropa, gaz, węgiel te źródła energii są na wyczerpaniu, wiatru i wody mamy póki co pod dostatkiem.

Do Smiatków często przyjeżdżają inwestorzy, którzy zainteresowani są postawieniem w regionie podobnych, choć większych elektrowni. Ostatnio byli Austriacy, którzy poważnie myślą o wykorzystaniu wiatrów wiejących przez Bramę Morawską. To będą znacznie większe projekty, ale doświadczenia pierwszego prywatnego producenta prądu z energii wiatru są dla inwestorów bezcenne.

Wyrosną nam wiatraki

Na Opolszczyźnie w najbliższych latach ma powstać kilka elektrowni wiatrowych. Największym zainteresowaniem inwestorów cieszą się tereny na wylocie Bramy Morawskiej, gdzie najlepiej wieje. W gminach Polska Cerekiew i Pawłowiczki inwestorzy z Austrii chcą postawić ok. 80 turbin wiatrowych produkujących w sumie 200 megawatów energii.

100 wiatraków chce postawić w czterech sołectwach w gminie Paczków firma ze Śląska. W Byczynie ma stanąć 25 siłowni wiatrowych. Na polach w Pawłowiczkach wyrośnie 80 wiatraków. Inwestycja ma kosztować ponad 160 mln euro. Takie inwestycje mogą liczyć na wsparcie z budżetu Unii Europejskiej, sięgające do 75 proc. wartości inwestycji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na opolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto