Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trudna misja w Sudanie ma szansę poprawić zszarganą reputację oddziałów pokojowych ONZ

Wojciech Brzeziński
arch.
arch.
Największa w historii ONZ akcja wojskowa w Sudanie ma nieść pokój. Francja chce żeby polscy żołnierze z jednostek żandarmerii pomogli wprowadzić porządek w afrykańskim tyglu i poprawić wizerunek pokojowych oddziałów.

Największa w historii ONZ akcja wojskowa w Sudanie ma nieść pokój. Francja chce żeby polscy żołnierze z jednostek żandarmerii pomogli wprowadzić porządek w afrykańskim tyglu i poprawić wizerunek pokojowych oddziałów.

Rudy pył, dzikie piaskowe burze i czterdziestostopniowy żar. Na horyzoncie sylwetki ludzi umykających przed prześladowaniami. Tak wygląda pogranicze Sudanu i Czadu. Tutaj być może trafi 150 polskich żandarmów. Ich nowy dom będzie przypominał piekło. Porównanie bardzo na miejscu. W tragicznych warunkach tysiące czarnoskórych Sudańczyków koczuje tu w tymczasowych obozach, próbując przeczekać falę przemocy, która ogarnęła ich rodzinny Darfur. W brutalnej, brudnej wojnie zginęło już 200 tysięcy ludzi. Milion wypędzono z domów.
Dziś między walczącymi separatystami i prorządowymi arabskimi bojówkarzami dżandżawid stoi siedem tysięcy bezradnych i bezczynnych żołnierzy Unii Afrykańskiej. Ich miejsce zajmie 26 tysięcy ONZ-towskich błękitnych hełmów. Nie będzie wśród nich Amerykanów ani Brytyjczyków. Irak i Afganistan pochłaniają wszystkie ich siły. Przyjadą za to Francuzi, Norwegowie, Duńczycy czy Indonezyjczycy. Swoje wojska mają wysłać Chińczycy, którzy coraz żywiej interesują się Afryką. Prawdopodobnie będziemy i my.

Aleksander Szczygło, szef MON, jest prawie zdecydowany wysłać do Sudanu polskich żołnierzy. Władze Sudanu już zapowiedziały pełną współpracę z jednostkami ONZ. A Narody Zjednoczone bardzo potrzebują sukcesu w Afryce. Ostatnie lata przyniosły serię skandali z udziałem błękitnych hełmów. Bouake na północy Wybrzeża Kości Słoniowej. Tutejsze koszary żołnierzy z Maroka zmieniono końcem lipca w więzienie. Żaden z 730 żołnierzy nie może opuszczać obszaru bazy, a z zewnątrz mogą tam wejść tylko nieliczni. Powód – śledztwo ONZ w sprawie wykorzystywania seksualnego kilkuset nieletnich dziewcząt przez wojskowych, którzy mieli je chronić. Najmłodsze dziewczynki miały 12-13 lat. Część miała zostać zgwałcona, część miała sprzedawać się za równowartość 3 dolarów. To czubek góry lodowej. Według organizacji Refugees International, przypadki molestowania cywilów przez siły pokojowe są nagminne.

Raport organizacji, opublikowany w zeszłym roku, mówi, że w bazach ONZ funkcjonuje „kultura macho, której konsekwencją jest przyzwolenie dla brutalności”. Żołnierze pochodzący ze stosunkowo normalnych, spokojnych krajów zostają wrzuceni w sam środek wojny, w jądro ciemności, w miejsce, gdzie prawa cywilizowanego świata przestają obowiązywać. A opieka psychologiczna jest dla nich rzadkim luksusem. Rezultat – „efekt Kurtza”. Tak, jak w przypadku bohatera powieści Josepha Conrada Korzeniowskiego, czy w filmie „Czas apokalipsy” niektórzy żołnierze sił pokojowych stawiają się ponad prawem i ponad miejscową ludnością.

O makabryczne efekty nie jest trudno. W 1997 roku Belgowie spalili żywcem chłopca w Somalii. Rok później, także w Somalii, grupa Włochów brutalnie zgwałciła dziewczynę, robiąc sobie przy tym pamiątkowe fotografie. Przy tak złej prasie, towarzyszącej niemal wszystkim ONZ-towskim działaniom w Afryce, misja w Darfurze po prostu musi się udać. Jej fiasko mogłoby ostatecznie zdyskredytować wszystkie próby ratowania resztek afrykańskiego pokoju.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto