MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wojciech Kilar 17 lipca będzie świętował 75. urodziny

Regina Gowarzewska-Griessgraber
Wojciech Kilar jest kompozytorem wszechstronnym, znanym w świecie nie tylko jako twórca  muzyki filmowej.
Wojciech Kilar jest kompozytorem wszechstronnym, znanym w świecie nie tylko jako twórca muzyki filmowej.
Trzeba wbić się w smoking, którego nie znoszę. Uśmiechać się, grzecznie odpowiadać na pytania, a tymczasem człowiek tylko marzy, by znaleźć się już w Katowicach i spokojnie książkę poczytać - mówił kompozytor Wojciech ...

Trzeba wbić się w smoking, którego nie znoszę. Uśmiechać się, grzecznie odpowiadać na pytania, a tymczasem człowiek tylko marzy, by znaleźć się już w Katowicach i spokojnie książkę poczytać - mówił kompozytor Wojciech Kilar, gdy kilka lat temu przygotowywał się do wykonania "September Symphony" podczas Targów MIDEM w Cannes. Twórca światowej sławy woli Katowice od Lazurowego Wybrzeża.

- Mieszkam tu z wyboru trzy czwarte swojego życia i czuję się tu dobrze. Szczęściem było znaleźć się tutaj. Śląskowi zawdzięczam, że jestem, jaki jestem i piszę, jak piszę - zapewnił Kilar, gdy otrzymywał honorowe obywatelstwo miasta Katowice.

Jego muzyka to fenomen. Kilar potrafi zachwycić tych, którzy nigdy wcześniej nie przekroczyli progu sali koncertowej. Wystarczy, że usłyszą "Krzesanego".

Wielki zbójnicki

- W 2004 roku wyruszyliśmy w muzyczną podróż "Pociąg do muzyki Kilara". Na dworcu kolejowym w Rzeszowie czy Krakowie graliśmy jego "Exodus". Obok melomanów słuchali nas turyści z plecakami, przechodnie. W Medyce wystąpiliśmy na łące. Proszę sobie wyobrazić muzyków we frakach, łąkę i ludzi, którzy pierwszy raz w życiu byli na takim koncercie - wspomina Joanna Wnuk-Nazarowa, dyrektor Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Ją, kompozytorkę i dyrygentkę, też kiedyś zauroczył "Krzesany". Ta fascynacja pozostała po dziś dzień.

- Usłyszałam ten utwór w 1974 roku podczas festiwalu "Warszawska Jesień". Dyrygował wówczas Jan Krenz, który przy ostatnim akordzie wykonał z batutą pełny piruet. Ta muzyka wówczas była szokiem. Królowała awangarda, w modzie było odejście od formy, poszukiwania w dziedzinie wydobycia dźwięku. Kilar był w czołówce awangardy, a tu nagle przemówił zupełnie innym językiem, nawiązującym do neoklasycznego ujęcia treści - opowiada Joanna Wnuk-Nazarowa. - Wprowadził cytaty z oryginalnej muzyki podhalańskiej. Młodzi ludzie oszaleli ze szczęścia. Poczuli w tym utworze nowy powiew, chociaż wielu polskich kompozytorów było oburzonych, zarzucając Kilarowi, że napisał "Krzesanego" pod publiczkę.

Jego fascynacje folklorem odzwierciedlają również utwory "Orawa", "Siwa mgła" czy "Kościelec 1909". Przez lata kompozytor opracowywał i tworzył piosenki dla Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk" im. Stanisława Hadyny.

Na muzyce Wojciecha Kilara wychowało się kilka pokoleń polskich kinomanów. Pierwszym filmem, który zilustrował muzycznie, byli "Lunatycy" w reżyserii Bohdana Poręby (1959 r.). Potem były kolejne, m.in. "Sami swoi", "Lalka", "Przygody pana Michała", "Sól ziemi czarnej", "Rejs", "Perła w koronie", "Hubal", "Rodzina Połanieckich" "Ziemia obiecana", "Paciorki jednego różańca", "Brat naszego Boga", "Pan Tadeusz", "Zemsta", ,,Persona non grata".

Bierz forsę i w nogi

- Wojciech Kilar napisał muzykę do wszystkich moich filmów. Ona jest częścią mojego języka. Bez Kilara nie byłbym sobą, tylko jakimś innym reżyserem - zapewnia Krzysztof Zanussi. - Do naszej współpracy doszło, z wieloma komplikacjami, przy "Strukturze kryształu". Wojciech już wtedy był doświadczonym kompozytorem. Miał dla mnie wyrozumiałość i dużo cierpliwości. On jest człowiekiem emocjonalnym, a moje filmy są chłodne. Jest jednak również bardzo inteligentny. Potrafi zrozumieć strukturę filmu, jego sensy ukryte. Potem dopiero nadaje im muzyczny charakter - tłumaczy.

Sława Kilara i wiadomości o jego niebywałym talencie szybko dotarły do Hollywood. Tyle że Francis Ford Coppola znał wyłącznie utwory symfoniczne Polaka. - Kalifornia jest szalona i nikt nie liczy się ze strefami czasowymi. Telefon z propozycją komponowania muzyki do filmu "Dracula" zadzwonił w moim katowickim domu o trzeciej nad ranem - wspomina Wojciech Kilar.

Pisał także dla Jane Campion. - To wspaniała kobieta. Oferta pisania muzyki do "Portretu damy" spodobała mi się, bo lubię tamtą epokę. Po pierwszej projekcji zacząłem się jednak zastanawiać, czy mi się to uda. Wtedy Jane cytując tytuł filmu Woody'ego Allena, powiedziała: "Bierz forsę i w nogi" - śmieje się twórca.

Dla amerykańskich reżyserów zresztą napisał o wiele więcej. Niedawno na festiwalu w Cannes prezentowany był thriller "We Own the Night" w reżyserii Jamesa Graya, z muzyką Kilara. Osobny rozdział w jego twórczości filmowej stanowi współpraca z Romanem Polańskim; skomponował muzykę do filmów "Śmierć i dziewczyna", "Dziewiąte wrota" czy "Pianista".

Śląski fenomen

Światowej sławy kompozytor urodził się we Lwowie 17 lipca 1932 roku. Do Katowic przyjechał w 1948. Tu uczył się w Liceum Muzycznym i ukończył Państwową Wyższą Szkołę Muzyczną, w klasie Bolesława Woytowicza.

- Jest fenomenem tego, co nazywamy "śląską szkołą kompozytorską" - mówił w laudacji z okazji nadania Wojciechowi Kilarowi honorowego obywatelstwa Katowic prof. Eugeniusz Knapik, kompozytor i rektor Akademii Muzycznej w Katowicach. Wychwalał też jego siłę talentu i oryginalną osobowość, oraz to, że muzyka Kilara niesie ludziom radość i nadzieję. Taką kompozycją z pewnością była jego "Missa pro Pace" (Msza za pokój). - Msza jest dla mnie tak święta, że jej skomponowanie wymaga wielkiej odpowiedzialności. Popatrzmy, ile powstało wielkich dzieł muzyki religijnej, a jak mało wśród nich mszy. Nie mogłem się na to zdecydować bardzo długo. Cała jest wołaniem, błagalną modlitwą, przesłaniem i tym, czego można życzyć światu w trzecim tysiącleciu - tłumaczył kompozytor przed prawykonaniem. Zawsze podkreśla, że wiara jest bardzo ważna w jego życiu.

Nagród i tytułów honorowych, które otrzymał Wojciech Kilar, jest tyle, że nie sposób ich wszystkich wymienić. Tymczasem twórca jest skromny, nie lubi wokół siebie szumu.

- Wojciech Kilar kojarzy mi się z kotem, bo bardzo kocha koty i sam jest trochę do rasowego kota podobny - opisuje go Krzysztof Zanussi. A co o sobie myśli sam Kilar?

- Można powiedzieć, że jestem wesoły i zmysłowy, że cieszę się darem życia. Tego, że trzeba przyjmować wszystko - to co złe i co dobre - jako dar Boży, nauczyłem się od mojej żony. To wielki dar, że jestem w ogóle w stanie cokolwiek przeżywać, że w ogóle jestem - te jego słowa znajdziemy w wywiadzie rzece "Cieszę się darem życia. Rozmowy z Wojciechem Kilarem" Klaudii Podobińskiej i Leszka Polonego.

Kilar swoją żonę, Barbarę poznał w Katowicach. Może właśnie to spowodowało, że miasto stało mu się tak bliskie. Gdy dzieli swoje życie na etapy, ocenia, że trzeci rozpoczął właśnie dzięki żonie. Zapewnia, że wtedy wszystko zmieniło się na lepsze i porządniejsze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto