W gronie triumfujących był bowiem nawet zawieszony Henryk Klocek, który jest podejrzany o udział w aferze korupcyjnej, co nie przeszkodziło jednak delegatom w utrzymaniu go w gronie zarządu (stosunkiem głosów 40:57, ale przeciw musiałyby być 64 osoby). Co ciekawe, jako jedyny "swojego" głosowania nie wygrał Ireneusz Serwotka (30:36), jednak brak absolutorium nie skutkował utratą posady, dzięki której za każde posiedzenie przysługuje wypłata w wysokości 2.000 złotych.
- Po prostu dostał sygnał, że jego praca wymaga poprawy - komentował wynik sekretarz generalny Zdzisław Kręcina.
Z takim postawieniem sprawy nie zgadza się naczelny krytyk PZPN, były bramkarz reprezentacji Polski, Jan Tomaszewski.
- Statut PZPN, artykuł 32, paragraf 2, punkt 3 brzmi: odwołanie członka zarządu może w szczególności nastąpić w razie nie uzyskania absolutorium z tytułu sprawowania funkcji członka zarządu- recytuje człowiek, który przed laty zatrzymał Anglię. - To, że Lato sobie ustalił, że jest inaczej, to mnie nie dziwi, bo on jak myśli to go boli głowa, ale dlaczego nie reagował obecny na sali minister Adam Giersz? Czyżby nie pamiętał, że sam pracował nad tym statutem jako przedstawiciel rządu w pamiętnej komisji z udziałem wysłanników UEFA?
Zdaniem Tomaszewskiego niedzielne obrady były stypą po pogrzebie polskiej piłki, jaki stanowiła klęska w eliminacjach do mistrzostw świata 2010.
- Nic mnie na zjeździe nie dziwiło, zresztą tak samo było nawet wtedy, gdy kilka dni temu Lato mówił w dziwnym angielskim, chociaż on zna trzy języki, z czego dwa w swoich butach - kpi Tomaszewski. - Ale wracając do obrad. Niestety, bezradność ministra sportu była porażająca. PZPN odgrywał pokaz siły, a on mówił, że niewiele jest w stanie z tym zrobić. Ale czy może być inaczej? Jeśli u nas grają w lidze piłkarze zamieszani w aferę korupcyjną, jeśli u nas sędziują sędziowie zamieszani w aferę korupcyjną, to działacze zamieszani w aferę korupcyjną nie mogą sobie działać? - komentuje głosowanie w sprawie Klocka Tomaszewski. - Giersz mógł się przekonać, że Listkiewicz przy Lacie to był trampkarz. Dlaczego minister nie skorzystał na przykład z okazji i nie zapytał Antoniego Piechniczka jakim cudem rozlicza w PZPN delegacje, skoro jest senatorem, a parlamentarzyści przejazdy mają za darmo. Może to się da wyjaśnić, ale dobrze by było powiedzieć to publicznie - dodaje były bramkarz kadry.
Pokonana przez Latę opozycja zapowiada jeszcze kolejne starcie, grożąc m.in. sądem, ale prezes PZPN nie ukrywa już poczucia triumfu. Zresztą tuż przed rozpoczęciem obrad, gdy nie zauważył kamery sport.pl, przewidywał, że "paru będzie szczekać", a potem "głosowanie, pyk, pyk i poszło".
Jak widać prezes nie pomylił się w swoich rachubach.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?